Jak wiadomo, w ostatnich tygodniach koronawirus zepchnął na plan dalszy w światowych i polskich mediach tematykę kryzysu klimatycznego, czyli ocieplenia, jednak ono nic sobie z tego nie robiło. W efekcie, choć nie znalazł się w ścisłej czołówce najcieplejszych, to marzec tegoroczny swoją ciepłotą jednak przekroczył warszawską normę o tyle, że znalazł się w swojej kategorii ciepłych, prawie bardzo ciepłych miesięcy. W historycznym rankingu zajął miejsce 20-te; w obecnym stuleciu cieplejsze odeń są marce roczników 2007, 2014, 2017, 2019, 2015 (zwraca uwagę parada skrajnie ciepłych marców w ostatnim okresie).
Barometr średni miesięczny do poziomu morza sprowadzony wyniósł 1018,3 hPa, czyli wyraźnie powyżej normy z lat 1981-2010 (o 2,7 hPa). W zakresie ciśnienia, miesiąc ten dzieli się wyraźnie na dwa różne okresy: w pierwszych dwóch tygodniach panowały układy niżowe, a później wyże. Najwyższe ciśnienie było dnia 24-ego (1039,9 hPa), najniższe 3-ego (998,0 hPa). O ile wyż „Jürgen” podniósł ciśnienie atmosferyczne do bardzo wysokich wartości w drugiej połowie miesiąca, o tyle panujące wcześniej niże nie przynosiły bardzo silnych spadków, innymi słowy, nie były one nadzwyczajnie głębokie ani aktywne, co przełożyło się na niskie sumy opadów.
Średnia temperatura albo ciepłostan miesiąca to 5,0ºC, czyli o 2 stopnie powyżej normalnej (1981-2010). Średnia Tmax wyniosła 9,8°C, Tmin 0,2°C. Marzec nie przyniósł żadnego dnia z całodobowym mrozem, podobnie jak styczeń i luty.
Najcieplejszym dniem był 28-my, którego średni ciepłostan 10,4ºC; najchłodniejszy zaś dzień 15-ty, jedyny którego ciepłostan był (odrobinę) poniżej zera (-0,6ºC). Termograf pokazywał maximum 17,4ºC (dnia 28, to nie jest niezwykle wysoka wartość). Minimum: -7,9ºC (15 nad ranem); ciekawe, że jest to najniższa absolutna temperatura całego sezonu mrozowego 2019/20, tak niskiej nie było ani w grudniu, ani w styczniu, ani w lutym. Co nie zmienia faktu, że w kategorii najniższej absolutnej temperatury dla marca, jest to wartość przeciętna.
Wilgotność względna średnia miesięczna – biorąc 100 za maximum, czyli zupełnie nasycenie powietrza parą wodną – wyniosła 62,2%, czyli aż o 15,2 (!) punktów procentowych niżej od normalnej (z okresu referencyjnego 1981-2010). Jest to rekordowo niska wartość; w mojej klasyfikacji historycznej (od 1806 roku) nie ma marca z niższą średnią wilgotnością względną powietrza w Warszawie. Najwilgotniejszym dniem był 2-gi (92,3%), który miał też najwyższy opad (niezbyt imponujące 4,3 mm wody). Najsuchszym był dzień 27 (34,6%); nie znalazłem w annałach żadnego dnia w marcu z tak suchym powietrzem. Wilgoci w marcu było mało; dla naszego środowiska i rolnictwa – niebezpiecznie mało (tym bardziej, że dominowały relatywnie wysokie temperatury, zwiększając parowanie). Zadziwia zwłaszcza okres 22-28, gdy średnia wilgotność dobowa wahała się od 35 do 45%, skrajnie spadając do około 15%, co jest wartością iście „saharyjską”.
Tegoroczne warszawskie kwiaty marcowe. Fot. Benwars.
Stan nieba: dni całkiem/prawie bezchmurnych 6, pogodnych 7, umiarkowanie chmurnych 9, chmurnych 9, całkowicie zachmurzonych – podobnie jak w lutym – nie było. Średnie zachmurzenie nieba wyniosło 53%, co pokazuje, że marzec roku bieżącego był znacznie pogodniejszy niż zwykle (przeciętnie 65% nieba bywa pokryte chmurami). Usłonecznienie (141,6 godzin) przewyższyło normalne o prawie 30 godzin.
Suma opadu atmosferycznego (niemal wyłącznie z deszczu) w marcu była niska, wynosząc tylko 13 mm; przeciętnie spada około 30 mm. Dni z mierzalnym opadem (min. 0,1 mm) było 9, czyli niewiele, bo przeciętnie jest ich 14. Padał prawie wyłącznie deszcz (ogólnie słaby lub mżawka). Wystąpił długi, 16-dniowy okres bezopadowy (w dniach 14-29). Oficjalnie pokrywy śnieżnej w marcu (pomiary poranne) nie było; faktycznie mokry śnieg chwilowo i śladowo pojawiał się na trawnikach w dniach 14 i 30. Był 1 dzień z burzą (piorunami i/lub grzmotami), która towarzyszyła szkwałowi krupno-śnieżnemu w dniu 13-ego, czyli formalnie burzy śnieżnej. Przeciętnie zdarza się u nas 1 dzień z grzmotami na dwa marce, jest to więc zjawisko rzadkie w tym miesiącu.
Marzec to u nas tradycyjnie jeden z najbardziej wietrznych miesięcy, ale w tym roku był stosunkowo spokojny. Średnia prędkość wiatru (13,0 km/h) była mniejsza od normalnej (15,8 km/h dla okresu 1981-2010). Silniejsze wiatry wystąpiły w dniach 21-22, 26 i 29, jednak klasyczny wicher był tylko wieczorem i nocą 13/14 (niż skandynawski „Hanna”); maksymalny poryw wiatru sięgnął wtedy 82 km/h, nie spowodował jednak wielkich strat. Kierunki wiatru były zmienne, raczej przeważały zachodnie, z wyjątkiem okresów 15-16 (wyż „Helge”) i 22-28 (wyż „Jürgen”), gdy wiatry wschodnie przynosiły aurę suchą, słoneczną, z nocnymi przymrozkami.
Ogólnie niska wilgotność nie sprzyjała powstawaniu mgieł, było ich niewiele i krótkotrwałe.
Średni stan wody w Wiśle w punkcie pomiarowym Bulwary o godz. 6:00 (145 cm) pozostawał w marcu w strefie niskiej, był niemal identyczny jak w lutym. Najwyższa woda w dniu 1-ego (220 cm, to zaledwie dolna strefa stanów średnich), najniższa 97 cm (31-ego). Poziom wody wiślanej spadał w ciągu miesiąca z uderzającą systematycznością. Kiedyś najczęściej bywało odwrotnie; i tak dalej powinno być, jeżeli zagrożenie posuchą ma być mniejsze. Miesiąc temu w raporcie lutowym napisałem, że: „Warszawa potrzebuje kontynuacji przynajmniej podobnego co w lutym wzorca opadowego w marcu, aby uniknąć wiosennej posuchy podobnej (albo gorszej) od tych z poprzednich dwóch lat”. Już wiemy, że tak się nie stało. Marzec było dużo suchszy od lutego.
Tegoroczny marzec, w aspekcie termiczno-opadowym, wykazuje duże podobieństwo do marców lat 1974 i 1936.
VarsoviaKlimat.pl
*****
(Obliczenia parametrów meteorologicznych dokonane przez autora na jego odpowiedzialność na podstawie danych obserwacyjnych IMGW-PIB ze stacji meteorologicznej na lotnisku międzynarodowym Okęcie i innych źródeł, a także obserwacji własnych. Obliczone parametry mogą się różnić od wartości oficjalnie publikowanych przez IMGW-PIB).