AKTUALNOŚCI, FOTORELACJE

Strona główna AKTUALNOŚCI, FOTORELACJE

Wczoraj było najwyższe ciśnienie od stycznia 2006

Najwyższa wartość ciśnienia atmosferycznego zmierzona wczoraj (20 marca) na stacji Okęcie (źródło: Ogimet.com) wynosi 1046,1 hPa (zredukowane do poziomu morza). Jest najwyższe od roku 2006, w którym 24 stycznia zanotowano 1051,1 hPa. Było spowodowane wpływem silnego wyżu arktyczno-kontynentalnego, który tego samego dnia nad ranem przyniósł spadek temperatury powietrza do -27,1°C (tak silny mróz później nie pojawił się w Warszawie).

Wczorajszy odczyt nie jest jednak rekordem najwyższego ciśnienia dla naszego miasta, gdyż ten wynosi 1063,9 hPa i przypada na 23 stycznia 1907 roku. Nie jest to też rekord dla miesiąca marca, gdyż ten (1047,9 hPa) zanotowano dawno temu, a mianowicie 6 marca 1852.

Najwyższe wartości ciśnienia (w sprzyjających sytuacjach barycznych) występują w Warszawie zimą, stosunkowo najniższe – latem.

VarsoviaKlimat.pl

25 lutego 2021: obrazy rekordowo ciepłego dnia zimowego

25 lutego tego roku padł w stolicy rekord ciepła nie tylko dla tego miesiąca roku, ale także dla całej zimy meteorologicznej (XII-II). Na stacji Okęcie zanotowano 18,3°C – oczywiście w cieniu (poprzedni rekord wynosił 17,2°C, z 25 lutego 1990 roku). To temperatura typowa dla maja.

Dogrzewało słońce, panowała atmosfera niemal pełni wiosny (brakowało tylko świeżej zieleni i kwiatów). Zaskoczeni tym ciepłem przechodnie często zdejmowali swoje ciepłe palta i kurtki, jak widać na poniższych zdjęciach. Trudno uwierzyć, że Warszawa mogła tak wyglądać w lutym, ale w związku z ocieplaniem się naszego klimatu może już czas, aby przestać się temu dziwić.

Ogród Saski. Fot. Benwars / VarsoviaKlimat.pl

Krakowskie Przedmieście. Fot. Benwars / VarsoviaKlimat.pl

Krakowskie Przedmieście obok pomnika Kopernika. Fot. Benwars / VarsoviaKlimat.pl

Nowy Świat. Fot. Benwars / VarsoviaKlimat.pl

VarsoviaKlimat.pl

Tak silnego mrozu (-20,6°C) nie było w stolicy od 2012 roku

Wczoraj, w poniedziałek 18 stycznia nad ranem, na Okęciu zanotowano -20,6°C (wg Ogimet). Jest to pierwsza mroźna „dwudziestka” na warszawskim lotnisku w styczniu od 26 stycznia 2010 roku (gdy było -23,4°C), a pierwsza ogólnie – od 12 lutego 2012 (-20,0°C). Dalej od Warszawy-miasta było jeszcze zimniej (Legionowo -21,2°C, Siedlce -23,8°C, itd.).

Jak można się było spodziewać, przez popularne media przetoczyła się fala doniesień traktujących tę temperaturę jako coś niezwykłego. Tymczasem należy tak to postrzegać tylko w kontekście ostatnich lat gwałtownego ocieplenia klimatycznego, bo jeszcze kilkadziesiąt lat temu ta skrajność nie byłaby czymś nadzwyczajnym. Owszem, w dekadzie 2011-2020 średnia najniższa absolutna roczna temperatura na Okęciu wynosi -15,8°C, więc sporo wyżej od wartości wczorajszej, ale w dekadzie poprzedniej już -19,1°C, a w dekadzie nie tak znowu odległej – 1961-1970 – jeszcze niżej, bo aż -22,2°C. Nawet w ciepłym okresie 1991-2020, statystycznie co trzeci rok kalendarzowy miał jako swoją najniższą temperaturę „mroźną dwudziestkę”.

W perspektywie historycznej ewenementem jest nie to, że trafiła się teraz tak niska temperatura w Warszawie, tylko to, że bardzo długo, bo od roku 2012 do 2021, tak silnego mrozu nie było; jednak wiemy, że klimat się ociepla, więc nie jest to aż tak bardzo zaskakujące.

Jak widać na powyższym wykresie, dni z tak silnym mrozem bywają coraz mniej liczne w Warszawie; ich liczba podczas najostrzejszych zim systematycznie maleje w okresie ostatnich 70-ciu lat. Nie widać – jak dotąd – żadnych symptomów odwrócenia, czy choćby zahamowania tej tendencji. Co nie znaczy, że taki mróz zaniknie całkowicie. Wiele jednak wskazuje na to, że jak już się będzie pojawiał, to wywołując przy tym coraz większą „sensację” medialną.

VarsoviaKlimat.pl

Ulewa z poniedziałkowej burzy nie była rekordowa

Pogoda w niedzielę i poniedziałek 4-5 października miała nadzwyczajny charakter, odpowiedni dla pory letniej, a nie jesiennej. Burze z piorunami przeszły nad Warszawą trzykrotnie: pierwsza w godzinach popołudniowych w niedzielę, druga od 2 do 2:30 popołudniu w poniedziałek, trzecia – najsilniejsza – tegoż dnia od godziny 7:45-8:15 wieczorem. W tym trzecim przypadku lunął solidny deszcz, a niebo rozświetlały liczne błyskawice z częstymi grzmotami, niczym w lipcu. Jak poinformował IMGW-PIB, wyładowań atmosferycznych nad stolicą było więcej, niż odnotowano kiedykolwiek w miesiącu jesiennym oraz w całej tej porze roku od początku monitoringu burz, czyli od roku 2002.

Potężny wał chmur burzowych nad Warszawą 5 października 2020. Fot. Benwars.

Liczni komentatorzy wskazują, że to zjawisko świadczy o postępach ocieplenia klimatycznego, oraz że w chłodnym półroczu tak silnych burz będzie w przyszłości coraz więcej. Ja też jestem tego zdania. Warto przy tym zauważyć, że burza nastąpiła po bardzo ciepłym dniu, jak na październik (Tmax 21,0°C); symptomatyczne jest też to, że nie spowodowała istotnego oziębienia; po ustaniu nawałnicy, temperatura powietrza pozostała wyższą od średniej wieloletniej (Tmax dnia następnego, czyli we wtorek, dochodziła do 19°C).

Jednak związana z tą burzą ulewa, nie była rekordowa: na stacji Okęcie w poniedziałek zanotowano 14,3 mm deszczu (na stacji Bielany niewiele więcej). To dużo, ale do rekordu października daleko: ten przynależy wielkiej ulewie z 6 października 1956 roku, kiedy to na stacji Okęcie zanotowano aż 50,3 mm opadu (na Bielanach 47,8 mm). Tamta ulewa spowodowała więcej problemów w mieście, niż ta przedwczorajsza.

VarsoviaKlimat.pl

Bardzo wysoka suma opadu dobowego – po raz drugi tej zimy

Wczoraj, 29 stycznia, śnieg sypał w Warszawie gęsto przez prawie sześć godzin (od ok. 9:30 do ok. 15-tej). Przez pewien czas można to było nawet nazwać nawałnicą śnieżną, widzialność była chwilami ograniczona do dystansu poniżej 100 metrów. Przez parę godzin na dachach, trawnikach i samochodach leżało kilka centymetrów „białego puchu” (raczej mało puszystego, gdyż śnieg był mokry, i po ustaniu opadu dość szybko topniał z powodu lekko plusowej temperatury).

Warszawski, a nawet ogólnopolski internet „pogodowy” żyje dziś tym wydarzeniem; w sieci zamieszczane są liczne zdjęcia pierwszej w tym sezonie pokrywy śniegu na warszawskiej ziemi, cóż za sensacja! Śnieg w styczniu. Jednak odstawiając ironię na bok, trzeba zaznaczyć, że głównym „niusem” był fakt rekordowego późnego pojawienia się pierwszej w sezonie pokrywy śniegu; jeszcze nigdy w dziejach obserwacji nie odnotowano jej tak późno w sezonie, co jest trafnie podkreślane na portalach pogodowo-klimatycznych.

Powtarza się przy tym jednak mylną informację, jakoby rekord poprzedni (24 stycznia) należał do 2007 roku, gdy w rzeczywistości w sezonie śnieżnym 2006/07 pierwszy śnieg spadł już na początku listopada w Warszawie. Rzeczywisty stary rekord należał faktycznie do 24 stycznia, ale roku 1988.

Tak późne pojawienie się śniegu na ziemi „wpasowuje się” w tendencję ocieplenia warszawskiego klimatu, co jest komentowane. Jak się wydaje, na ogół nie zwrócono jednak uwagi jeszcze inny aspekt wczorajszego śniegu, który dla oceny trwania i ewolucji tegoż ocieplenia jest równie istotny. Chodzi o to, że pokrywa wczorajszego śniegu powstała z opadu wodnego nader obfitego, jak na styczeń. Według informacji ze stacji Okęcie, do poranka dnia dzisiejszego (30 stycznia) suma opadu dobowego wyniosła 10,8 mm wody.

Jak już wspomniałem, to relatywnie bardzo intensywny opad jak na tę porę roku. Stanowi aż 40% normalnej sumy całomiesięcznej (średniej okresu 1981-2010). 10,8 mm to więcej, niż spadło w Warszawie do wczoraj przez uprzednie 28 dni stycznia. Jest to drugi tak znaczny incydent opadowy tegorocznej zimy; 23 grudnia 2019 roku w jedną dobę spadło 63% normy całomiesięcznej opadu atmosferycznego. Historycznie patrząc, opady dobowe o wartościach dwucyfrowych (w mm) pojawiały się bardzo rzadko w Warszawie zimą, co ukazuje poniższy wykres.

Źródło: IMiGW-PIB, Ogimet.com, oprac. VarsoviaKlimat.pl.

Jak widać, w okresie 1971-2001 zimy bez takich opadów dominowały. Później tendencja wzrostowa liczby dni z dużym opadem jest wyraźna, i najczęściej są to opady deszczu (wczorajszy opad w nocy także przechodził w deszcz). Trudno nie powiązać tego faktu z ociepleniem klimatu. W warunkach warszawskich, jedną z jego cech jest (jak dotychczas) pewien wzrost sum opadów zimowych.

VarsoviaKlimat.pl

*****

(Obliczenia parametrów meteorologicznych dokonane przez autora na jego odpowiedzialność, na podstawie danych obserwacyjnych IMGW-PiB ze stacji meteorologicznej na lotnisku międzynarodowym Okęcie i innych źródeł, a także obserwacji własnych. Część lub całość danych obserwacyjnych została przetworzona, a obliczone parametry mogą się różnić od wartości oficjalnie publikowanych przez IMiGW-PIB).

W cztery grudniowe dni spadły 33 mm deszczu

W Warszawie (stacja Okęcie) w czterech kolejnych dniach (od nocy 21/22 do przedpołudnia wigilijnego 24) odnotowano w sumie 32,7 mm deszczu. Czy to dużo, czy mało?

To bardzo dużo: aż 93% normalnej sumy całomiesięcznej (35,3 mm za okres 1981-2010). Poniższy wykres ukazuje grudniowe sumy opadowe (mm) przypadające na opady silne (≥10,0 mm/doba).

Opracowanie na podstawie danych IMiGW-PIB. (Do zakończenia dekady 2011-2020 pozostaje jeden rok).

Widać tendencję wzrostową silnych opadów w grudniu; są to opady deszczu. 23 grudnia br. podczas doby opadowej (liczonej do godziny 6 rano UTC dnia następnego) spadło 22,2 mm. W okresie lat 1951-2019 tylko dwa razy wystąpiły wyższe opady dobowe w tym miesiącu, a mianowicie 5 grudnia 1992 (27,2 mm) oraz 22 grudnia 2014 (23,2 mm). Jak widać, wartości przekraczające 20 mm na dobę, są czymś absolutnie ekstremalnym w grudniu. Przed rokiem 1992 na Okęciu (wstecz do 1951) nie zdarzały się.

Wspomniany deszcz z roku 2014 był w Warszawie zjawiskiem jakby z innej strefy klimatycznej, pamiętam go dobrze. W dwa dni spadło 42,6 mm! Przez wiele godzin była to właściwie ulewa, padały wielkie krople przy temperaturze dziennej oscylującej wokół 10°C. Zarówno w tym roku jak i w 2014, temperatury nocne pozostawały wyraźnie ponad zerem, nie było mowy o żadnych płatkach śniegu. Wszystko to przypomina wzorzec pogody grudniowej z obszaru… śródziemnomorskiego. Co jest logiczne, gdyż on właśnie jest rejonem źródłowym naszych ulew grudniowych; stamtąd napływają do nas chmury bardzo wydajne opadowo. Jako się rzekło, towarzyszą im wysokie temperatury. Takich temperatur bywa w grudniu coraz więcej, gdyż miesiąc ten od wielu lat ociepla się.

Obfite deszcze grudniowe (skupione w krótkim czasie) to jeden z wielu symptomów ocieplenia klimatu Warszawy.

Źródła danych: IMiGW-PIB, Ogimet.com.

Ciepły listopad: czy tegoroczny pokona rekordzistę?

Wydawało się, że pokonanie rekordu najcieplejszego w dziejach warszawskich obserwacji listopada, tego z roku 1926, będzie zadaniem niemal niemożliwym. A jednak ocieplenie klimatu sprawiło, że tegoroczny listopad zagroził rekordziście. Oto dotychczasowy przebieg średnich dobowych temperatur w obu miesiącach.

VarsoviaKlimat.pl, źródło: dane IMGW-PIB.

Listopad 1926 utrzymuje przewagę nad rywalem, gdyż jego średnia temperatura za okres dni 1-20 wynosi 8,8°C, a listopada tegorocznego 7,9°C. Jeśli sprawdzą się aktualne prognozy (np. weatheronline.co.uk) na resztę obecnego miesiąca, to stary rekordzista nie zostanie pokonany. Prawdopodobnie przesądzi o tym zapowiadane na najbliższy weekend ochłodzenie. Ewentualne późniejsze ocieplenie (w końcówce miesiąca) zapewne nie wystarczy, by przeważyć szalę na korzyść tegorocznego pretendenta do tronu.

Jednak już w tej chwili nie ma wątpliwości, że listopad 2019 roku znajdzie się w ścisłej czołówce najcieplejszych listopadów warszawskich za okres od połowy XVII wieku.

VarsoviaKlimat.pl

Dzień wczorajszy był nadzwyczajnie ciepły

Wczoraj, 14 października 2019 roku, mieliśmy w Warszawie nie „babie lato”, tylko lato regularne. Jego podstawowe parametry termiczne (oficjalne, ze stacji Okęcie) są następujące: temperatura maksymalna 24,3°C, minimalna 11,8°C, średnia całodobowa 18,1°C. Wszystkie te wartości są bardzo zbliżone do tych, które do końca XX wieku były normalne dla… lipca.
Był to najcieplejszy dzień 14/10 w dziejach obserwacji; pokonał o jeden stopień poprzedniego rekordzistę z roku 2000. Także wczorajsza Tmax to nowy rekord dla dnia 14/10; poprzedni to 23,5°C (z roku 1993). Tylko jeden raz zdarzyło się na oficjalnej stacji warszawskiej, aby bariera 24 stopni została przekroczona jeszcze później w sezonie jesiennym; 16/10 ta sama temperatura wystąpiła w roku… 1836.
Niewiele zabrakło do tego, by ten dzień formalnie ogłosić gorącym, przy czym na innych warszawskich stacjach taki był, np. na stacji w Regułach k/Ursusa bariera 25 stopni została przekroczona. Na oficjalnej stacji warszawskiej ostatnio dzień gorący odnotowano w październiku w roku 1966.
Był to dzień bardzo ciekawy też pod innym względem. Otóż, średnia wilgotność powietrza była dość wysoka (75,9%), co sprawiło, że przy temperaturze dochodzącej do 25°C, średnia temperatura punktu rosy wyniosła 14 stopni. Była więc bliska (orientacyjnego) dolnego progu odczucia parności, wynoszącego 16°C. Dlatego wczoraj było nie tylko bardzo ciepło, lecz także niemal parno. To jest jeszcze bardziej nietypowe dla okresu środkowej jesieni, gdy tradycyjnie skrajnie wysokie temperatury wiązały się raczej z napływem powietrza suchego. A powietrze wilgotne raczej oznaczało zimne, lub przynajmniej chłodne o tej porze roku. Mimo tej wilgoci, dzień był bardzo pogodny i słoneczny; można by pomyśleć, że to nie Warszawa, tylko wybrzeże Morza Śródziemnego…
Nasuwa się wniosek, że to duże i wilgotne ciepło w połowie października było możliwe dzięki postępowi procesu ocieplenia klimatu naszej stolicy.

VarsoviaKlimat.pl