Zaraz mija pierwsza dekada maja, dotkliwe dla wielu osób chłody wiosenne ciągle trwają, więc coraz więcej pojawia się u nas opinii, jakoby tegoroczna wiosna była wyjątkowo, wręcz niesłychanie zimna. Osobiste odczucia ludzi mogą być różne, trudno tu o obiektywne kryteria. Można jednak pokusić się o obiektywną odpowiedź na pytanie: czy wczesna wiosna taka jak tegoroczna, jest w naszym klimacie tak dużo zimniejsza od tego, jaka powinna być?
W tym roku 2021 średnia temperatura dwóch miesięcy – marca i kwietnia – wyniosła w Warszawie 5,3°C. Sprawdźmy, ile było w ostatnim stuleciu analogicznych okresów 2-miesięcznych (marzec-kwiecień) zimniejszych niż tegoroczny (czyli o niższej odeń średniej temperaturze). Oto one, w następujących latach:
1922, 1923, 1924, 1925, 1928, 1929, 1931, 1932, 1933, 1935, 1940, 1941, 1942, 1944, 1945, 1947, 1949, 1951, 1952, 1954, 1955, 1956, 1958, 1960, 1962, 1963, 1964, 1965, 1969, 1970, 1971, 1976, 1978, 1979, 1980, 1981, 1982, 1987, 1988, 1993, 1996, 1997, 2001, 2003, 2005, 2006, 2013.
W sumie 47 przypadków na 100 lat. Prawie połowa! Ile ich było w rozbiciu na dekady?
Dekada pierwsza (lat 1920-tych): 6, druga 30-tych 5, trzecia 40-tych 6, czwarta 50-tych 7, piąta 60-tych 6, szósta 70-tych 5, siódma 80-tych 4, ósma 90-tych 3, dziewiąta (2001-2010) 4, dziesiąta (2011-2020) tylko 1.
Wnioski z tej wyliczanki są oczywiste: aż do końca lat 1970-tych, a nawet 1980-tych, marce-kwietnie w zakresie ciepłoty zimniejsze od tegorocznej były zjawiskiem częstym i normalnym, występowały przeciętnie co drugi rok.
Widać, że od dekady 1981-1990 mamy do czynienia ze spadkową tendencją tak zimnych wiosen, a czymś absolutnie nadzwyczajnym był niemal całkowity ich brak w dekadzie 2011-2020.
Wiekowy trend temperatury dla okresu marzec-kwiecień jest jednoznacznie rosnący, co wyraźnie widać na wykresie.
(Wykres bazuje na danych ze stacji Obserwatorium Astronomiczne, Stacja Pomp Rzecznych, Bielany, Okęcie; dane częściowo przetworzone)
Jak na razie, tegoroczna rzekomo „skrajnie zimna wiosna” wygląda tylko na przejściową i raczej lekką korektę silnego trendu ocieplenia. Prawie do samego końca XX wieku nie zostałaby ona uznana za zimną w Warszawie, a co najwyżej za lekko chłodną, mieszczącą się w szerokiej normie.
Nasze subiektywne kryteria oceny zmieniają się. Szybko przyzwyczajamy się do ciepła jakiego nowożytna Warszawa nie znała, skwapliwie przyjmując je jako nową normę (bo przecież większość z nas lubi ciepło) i narzekając, gdy warszawska pogoda niekiedy na jakiś czas „powraca” do tego, co kiedyś było – no właśnie – normalne.
VarsoviaKlimat.pl