Luty tradycyjnie ma u nas (miał?) famę mroźnego, w rzeczy samej nawet mroźniejszego od stycznia. I wielce śnieżnego. W opinii licznych Polaków, jest taki nadal. A przynajmniej – powinien być.
Każdorazowo gdy w kolejnym roku nastaje luty, tytułowe powiedzonko jest przypominane w mediach, a komentatorzy wyrażają satysfakcję, że panuje mróz ze śniegiem „jak na luty przystało”. Albo są rozczarowani „anomalią”, czyli brakiem tych atrybutów „prawdziwej lutowej zimy”.
Oto dwa pierwsze z brzegu przykłady tego typu narracji. Są to komentarze synoptyków (dostępne w sieci na stronie Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego). (Pisownia oryginalna).
(11 lutego 2023) „Od poniedziałku ponownie cieplej, aż do polowy tygodnia, kolejne ochłodzenie, a następny weekend z temperaturą rzędu +10°C. Można spytać, gdzie te lutowe mrozy poniżej 20°C i kopne śniegi? – czyżby już straciło na aktualności ludowe porzekadło – Idzie luty, podkuj buty?”
(5 lutego 2024) „«Kuchnia pogodowa» nad północnym Atlantykiem nadal pracuje pełną parą, kierując do nas ciepłe i wilgotne powietrze jak na tę porę roku o znacznym potencjale chwiejności. Jest to sytuacja charakterystyczna dla przejściowej pory roku, a mamy już początek lutego, zazwyczaj mroźnego z stałą pokrywą śnieżną.”
Czy rzeczywiście mrozy poniżej -20°C i „kopne śniegi” to typowy obraz lutego w naszym kraju w ostatnich dekadach? Zobaczmy jak to wygląda w Warszawie, czyli w nizinnym środkowym regionie Polski, w ostatnich trzydziestu latach. Skoro była mowa o „początku lutego”, to sprawdźmy na wykresie (1) dane dotyczące pierwszej połowy miesiąca.
Jak widać, średnia Tmax za ten okres utrzymuje się na poziomie około +2 stopni, a najniższa dobowa wzrosła z ok. -4 st. do ok. -3 stopni. A więc aura odwilżowa w pierwszej połowie lutego jest zjawiskiem częstym i normalnym. Z przedstawionych 30-stu lat, aż 22 ma średnie dobowe temperatury maksymalne ponad zerem.
Wykres 1.
W tym samym okresie 1994-2023, dni z Tmax ≥ +10°C było w pierwszej połowie lutego 25. Czyli średnio prawie jeden (0,8) w jednym roku. Szansa na to, aby się przynajmniej jeden dzień tak wysoka temperaturą pojawił, jest więc duża.
A ile w tym samym okresie w całym lutym było dni (a raczej nocy) z Tmin -20°C i niższą? Otóż 3. Słownie – trzy. Wszystkie w tym samym miesiącu, a mianowicie 4-5 i 13 lutego 2012 roku. Średnio wypada 0,1 na rok, czyli średnio raz na dziesięć lat taki mróz się pojawiał. Tak silny mróz jest więc wielką rzadkością w Warszawie, wręcz anomalią w kontekście ostatnich trzydziestu lat.
A dawniej też nie pojawiał się często. Kolejnym rokiem (przed 1994) z tak silnym mrozem w lutym, jest 1991. Wcześniej – kolejno 1986, 1985, 1978, 1970, 1969, 1965, 1963, 1956, 1954, 1953. Co oznacza, że w okresie 1951-2023 (73 lata) 20-stopniowy mróz pojawił się w 12-stu lutych. Czyli średnio mniej więcej w co szóstym. Pamiętając, że (w związku z ocieplaniem klimatu) do tej pory w XXI stuleciu wystąpił tylko w jednym miesiącu.
Odnośnie pokrywy „kopnego” śniegu, czy jej brak w pierwszej połowie lutego jest faktycznie czymś niezwykłym w rejonie Warszawy?
Wykres (2) ukazuje liczby dni z pokrywą śniegu (kolejno od 1 cm, 10 cm i 20 cm wzwyż) w pierwszej połowie lutego w latach 1994-2023 na stacji Okęcie.
Wykres 2.
Co widzimy?
W okresie 1-15 lutego w latach 1994-2023 (450 dni) pokrywa śnieżna zalegała na ziemi w 221 dniach (49% wszystkich). Dni z co najmniej 10 cm śniegu jest 65 (14%), a dni z co najmniej 20 cm jest 38 (czyli 8%). A więc nawet nieco ponad połowa wszystkich dni nie miała pokrywy śniegu, a średnio ok. 4 dni na 5 miały pokrywę mniejszą niż 10 cm, więc raczej nie „kopną”.
Tylko w latach 2003, 2006, 2010, 2012 i 2017 pokrywa śniegu zalegała na ziemi przez wszystkie 15 dni. Naprawdę obfite, kopne śniegi pokrywały Warszawę (w 1ej połowie lutego) w latach 2003, 2006 i 2010. Tylko wtedy pokrywa „białego puchu” osiągnęła/przekroczyła wysokość 20 cm.
W latach 1995, 2002, 2008 i 2020 pokrywy śnieżnej w omawianym okresie nie było w ogóle.
VarsoviaKlimat.pl