Minęło 20 lat od pierwszego warszawskiego wydarzenia pogodowego „dokumentowanego” przeze mnie za pomocą aparatu fotograficznego.
Takiej śnieżycy, jaka nawiedziła stolicę w marcu 2005, nie było w tym miesiącu od 1958 roku. Jej przyczyną było nasunięcie się układu niskiego ciśnienia z rodowodem atlantyckim o nazwie „CLAUS”, który zamiast zmierzać „klasycznym” torem prosto na wschód między równoleżnikami 50 – 60, skierował się przez Francję na południowy wschód i dotarł nad zachodni obszar Morza Śródziemnego. Tam wirujące w nim powietrze zostało zasilone w wilgoć nad stosunkowo ciepłymi wodami (intensywniej parującymi), po czym przez Zatokę Genueńską (stąd określenie „genueński”) ruszył w kierunku północno-wschodnim, przez północne Włochy/Chorwację/Węgry/Słowację nad zachodnią Ukrainę i Białoruś. Gdy jego centrum znalazło się za wschodnią granicą Polski, niż jął ściągać nad nasz kraj zimne powietrze z północnego wschodu (wokół środka układu niżowego powietrze obraca się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara), ciągle zawierające dużo wilgoci pobranej z Morza Śródziemnego. Skutkiem połączenia bardzo wilgotnej masy powietrza i niskiej temperatury był obfity śnieg.
Od 4 do 8 marca przez 5 dni trwania opadu (o największym nasileniu 7-8) spadło w Warszawie w sumie 25 cm śniegu (opad wody 8,8 mm, stosunek woda/śnieg 1:28, średnia temperatura podczas trwania śnieżycy -3,6°C). Najwyższa pokrywa śniegu na ziemi osiągnęła 34 cm (8 marca wg pomiaru porannego).
W marcu 2005 roku spadły w sumie 34 cm śniegu, co daje temu miesiącowi 14-stą pozycję w rankingu najbardziej śnieżnych marców (zsumowanej wysokości opadów śniegu). Wyżej w tymże rankingu stoją marce lat (kolejno od rekordzisty): 1853, 1900, 1858, 1855, 1860, 1958, 1850, 1917, 2013, 1845, 1869, 1940, 1856. Jak widać, w zakresie omawianego parametru wyróżniają się lata z końcowego okresu Małej Epoki Lodowej (połowa XIX stulecia).
Tytułowe zdjęcie wyróżniające zrobiłem 7 marca 2005 roku na warszawskim Ursynowie (Natolinie). Nie przewidywałem wtedy że po latach nabierze ono wyjątkowej „historycznej” wartości w sytuacji, gdy obfite śniegi w naszym mieście staną się zjawiskiem wyjątkowym. Ostatnio podobna śnieżyca wiosenna wystąpiła na przełomie marca/kwietnia 2013, jednak wtedy max wysokość pokrywy wyniosła „tylko” 22 cm. Zresztą, dlaczego mamy w tym kontekście mówić tylko o wiosennym śniegu? Od lutego 2010 roku w żadnym miesiącu sezonu śniegowego, pokrywa śnieżna w Warszawie nie przekroczyła ani nawet nie wyrównała wspomnianej wysokości 34 cm. Od zimy 2014/15 począwszy, wysokość pokrywy śniegu w stolicy ani razu nie osiągnęła nawet 20 cm. Szlichtady, sanny, kuligi odchodzą u nas w zapomnienie. Nawet okazje do jazdy na zwykłych sankach stają się rzadkością.
VarsoviaKlimat.pl
Dane: portale internetowe, Ogimet.com, raporty stacji.




